China Mieville – Dworzec Perdido… Mistrz, Małgorzata i mutacje_

dworzec-perdidoJest to dla mnie, obok cyklu Hyperion Dana Simmonsa, jedno z największych odkryć w szeroko pojętej fantastyki czy steampunku ostatnich lat. Od dawna nie natknąłem się na tak bogaty świat, pełen hojną ręką zarysowanych ras, zwyczajów, nauki, polityki i religii. Książka ma podobnie wielką siłę rażenia co wspomniany chwilę wcześniej Hyperion Dana Simmonsa, Diuna Franka Herberta czy ‚Mistrz i Małgorzata’ Bułhakowa. Jest to proza odważna, pisana bez obawy przed krytyką, bez chęci sztucznego mieszczenia się w przyjętych ramach, proza gęsta od emocji, pełna rozmachu a przy okazji zanurzająca nas we wspaniale skonstruowany, pełen rozmachu i kolorów świat.

Ta wydana po raz pierwszy w 2000 roku powieść łączy elementy steampunku, fantasy, fantastyki naukowej, ale też rozprawy naukowej pełnej rozważań naukowych, filozoficznych i egzystencjalnych… Tytułowy Dworzec Perdido to stacja moloch, w którym przecinają się linie kolei parowej wielkiego miasta-państwa o nazwie Nowe Corbuzon. Świat fantasy dotarł tutaj do epoki rewolucji przemysłowej, nie zatracając przy tym wiary w magię i wielu na raz wyznawanych Bogów. W zatłoczonej metropolii, największym mieście świata Bas-Lag żyją obok siebie niezliczone najbardziej egzotyczne i dziwnie zbudowane gatunki. Czego tu nie mamy. Żabowate wielkie stwory, mieszkające w wielkich wannach, choćby karczmach z pobliskiej laboratorium Izaaka knajpki, owadzie stwory żyjące w rojach, ukrywające się w kanałach ghule i żyjące nieco na uboczu spraw wampiry. Czytając powieść obserwujemy wszystkie sfery metropolii, półświatek, złodziei, gangi ale tez artystów przeróżnych specjalności i gatunków, a także rządzący miastem twardą ręką parlament, burmistrza partie i ich knowania. Mamy tu napędzaną parą komunikację, komputery także na parę, drukujące wyniki na perforowanych kartach, parlament, opozycję, ukryta podziemną prasę.

Woda w zbiornikach i kanałach śmierci od chemii i zanieczyszczeń, pełna jest martwych żab i ryb, ziemia wokół także zatruta jest ciężkimi pierwiastkami… Rzeczywistość w której żyją ludzie, a właściwie nie tylko ludzie a ludzie, mutanty, przetworzeni i przeróżne istoty innych ras, nie jest łatwa. Miasto brud i chaos. Nikt nie ma służb miejskich, nikt sprząta padniętych zwierząt, wszyscy w gorszych dzielnicach toną w łajnie i śmieciach, jest wiec ten moloch wylęgarnią przechodzących przez miasto raz po raz chorób i plag. Jeśli chodzi o popularne zajęcia i zawody, można kraść, napadać na innych, oszukiwać, rozładowywać statki w dokach jeśli ma się wystarczająca krzepę lub żebrać i przeszukiwać śmieci jeśli się jej nie ma. Jeśli ktoś ma szczęście pochodzić z bogatej rodziny może oczywiście skończyć szkoły, iść na uniwersytet, zostać artystą, prowadzić interesy lub wieść szczęśliwe i beztroskie życie birbanta. Po części przypomina to Londyn i inne europejskie metropolie z kilku poprzednich stuleci. W tej słodkiej okolicy znajdziemy miejsca i dzielnice jak Zakole Smogu czy Żmijowa Nora, Wielka Smoła, Dzielnica Złodziei, Żebra Miasta Kości, Egzema i inne równie urocze zakątki… Wizualnie jest metropolia to barokowe szaleństwo. Weźmy transport i taksówki… Taksówki są wszelakiego rodzaju, mechaniczne, parowe, taksówki-mutanty przetworzonych i taksówki wielkie riksze ciągnięte przez jeszcze większe wielkie nielotne ptaki. Nad tym wszystkim unoszą się kapsuły policji, zajmującej się głownie likwidowaniem opozycji politycznej wymuszeniami i ściąganiem haraczów.

Zastanawiałem się przy pisaniu artykułu jakby tu w paru słowach uchwycić ducha tej powieści. Z uwagi na jej barokowy rozmach nie było mi łatwo. Po pierwsze jest tu mnóstwo brudu, jest tu też mnóstwo organicznych porównań, kalectwa i uszkodzonych zdeformowanych postaci. Samo wszechobecne w Nowym Corbuzon Przetworzenie to wizja ciężka do psychicznego uniesienia. Kobieta z twarzą z której wyrasta rączka dziecka? Człowiek kaktus? Człowiek któremu usunięto usta ma na tym miejscu płat skóry a żywic się musi przez rurkę wprowadzoną nosem do żołądka. Połączenie człowieka z maszyną parową i nogami pająka od pasa w dół? Wszystkie koszmary jakie zdołacie w swoich najgorszych koszmarach sobie wyobrazić, mam wrażenie ze tu są. Element który mnie najbardziej zszokował w powieści i stworzonym przez autora świecie to właśnie Przetworzenie, które jest z jednej strony wg zajmujących się nim taumaturgów najwyższą formą sztuki a z drugiej odstraszająca kara dla przestępców. Skazanych przerabia się w biofabrykach na tzw Przetworzonych, biologiczno-mechaniczne mutanty służące do konkretnych acz absurdalnych celów. Takich wizji we współczesnej szeroko pojętej fantastyce trochę było, ale żadna chyba z taką nawałą turpizmu i bombardowania brudem i mutacjami z jednej strony i czystym i pięknym, międzygatunkowym na dodatek romansem pary bohaterów, Izaaka i artystki Khepri z drugiej.

Akcja nabiera tempa gdy do laboratorium Izaaka trafia Geruda, człowiek-ptak (ilustracja na dole po lewej stronie), który po wielomiesięcznej wędrówce przez pustynie dociera do Corbuzon szukając pomocy i prosi go o pomoc w odzyskanie możliwości latania. Izaak rozpoczyna badania nad teorią lotu, zleca zaprzyjaźnionym ‚ludziom z miasta’ szukanie i przynoszenie do pracowni wszelkich latających stworów. Tak do laboratorium trafia wśród setek ptaków i motyli mały kokon… Wykluwa się z niego skrzydlata wielka istota która wysysa z ludzi cała psychikę i zamieniając wyssane ofiary w bezwolne kukły. Przerażony katastrofa Burmistrz w placówce dyplomatycznej Piekła nawiązuje kontakt z jego ambasadorem, prosząc go o pomoc w zwalczeniu Ciem. Z każdą następną strona moje oczy rozszerzały się do wielkości spodków a uśmiech zadowolenia się powiększał niczym u kota z Alicji w Krainie czatów. To wszystko brzmi może szaleńczo, ale czyta się z wielką przyjemnością i podziwem dla rozmachu autora. Demon, ambasador piekła, czemu by nie, w końcu w świecie stworzonym przez autora ras jest bez liku, mogą być i demony, a jak są to czemu właściwie nie miałyby mieć placówki dyplomatycznej w mieście? Spodobał mi się ten pomysł i sama rozmowa burmistrza z wysłannikiem piekieł straszliwie. Rozmawiający z Burmistrzem demon jednak nie godzi się wypożyczyć miastu żołnierzy piekła do walki z ćmą i burmistrz zdruzgotany musi zmierzyć sie z faktem ze nawet demony boją się potworów które terroryzują miasto. Może zwrócić się jeszcze do żyjącej pod Dworcem Perdido istoty spoza tego wymiaru – Tkacza… pająko-podobnego obcego żyjącego poza rzeczywistością fizyczna w której istnieje ten świat, a która umie tkać nici z materii i strun z której zbudowana jest rzeczywistość świata Bas-KLag a poprzez to ją zmieniać i naprawiać. Tkacz, postać pilnująca materii świata, zszywający jej rozdarcia, to wg mnie jest to jedna z najciekawszych i najbardziej tajemniczych postaci zarówno powieści jak i całego świata stworzonego przez pisarza.

Dysponujące psychicznymi zdolnościami gigantyczne Ćmy jak się podczas śledztwa bohaterów okazuje zostały do miasta sprowadzone przez (waga spoiler!) władze. Miały mieć zastosowanie przy tłumieniu opozycji politycznej, jako że w żaden sposób nie dało się ich kontrolować, eksperyment przerwano a same Ćmy sprzedano gangsterom do produkcji narkotyku tzw. Dreamshitu, który podbił zaraz miasto. Piata ćma wyhodowana przez Issaca ze zdobytego kokonu ucieka uwalnia cztery dorosłe i w mieście zaczyna się horror. Jakby tego nie był dość, parowych robotach, w automatach parowych sprzątajacych wyposażonych w proste programy, rodzi się świadomość. W kanalach oczywiscie zyja Ghule. To jeszcze nic :-) Z parowych robotów rodzi się Świadomość, sztuczna inteligencja która składa się sama na złomowisku za miastem i łączy pracujące w mieście roboty ze swoim umysłem. Świadome konstrukty niczym u klasyków hard SF zbieraja sie bna wysypisku złomu pod miastem, gdzie łączą się w sieć i wymieniają zdobytą wiedzą!

dworzec-perdido-gerudaJest magia, sa partie polityczne, sa gazety rządowe i te nielegalne, podziemne, są tu ambasady innych krajów a jest nawet i ambasada Piekła i jego demonów, z którym rządzący w mieście reżim utrzymuje kontakty, korzystając okazjonalnie z demonicznych usług. Tak jak w najważniejszych arcydziełach literatury pięknej, choćby w Mistrzu i Małgorzacie,powieść która podczas czytania ksiązki wielokrotnie przychodziła mi do głowy, motywem przewodnim jest wolność i miłość, walka o te dwie wartości. Na problem wolności naprowadza także wątek ukaranego człowieka-ptaka gerudy, ukaranego przez swoje stado za zabranie wolności wyboru innemu członkowi stada odebraniem skrzydeł.

Panorama tego wielorasowego i wielogatunkowego swiata jest niesamowita. Magia, taumaturgia, demony, a wszystko to w warunkach mniej wiecej odpowidajacych rewolucji przemysłwoej w XIX angii z warunkiem ze istnieja juz takzem aszyny liczące i mechanicznie dzialajce komputery, a do tego partie politycznme scierajace sie o wpływy w nowym Corazon, podziemie, podziemne gazety, strajki dokerów, ich rozpędzanie. JEst tu wszystko. Magia łączy się z technologia w sposób łagodny i nierażący, nawet powstanie A.I. przedstawione jest genialnie a moment gdy parowe roboty zyskują samoświadomość jest jednym z moich ulubionych fragmentów książki. Sympatię budzi drużyna bohaterów zmagajaca się z Ćmami – nieco ciapkowaty naukowiec Izaak, jego laska gatunku Khepri, wyglądająca jak kobieta z głową owada, mechaniczny konstrukt, robot sprzątający który nagle, w wyniku wirusa wprowadzonego kartą perforowaną obudził w sobie samoswiadomość, człowiek-ptak bez skrzydeł i pająkopodobny Tkacz… :-)

Jak w kazdej dobrej powieści zaciera się granica miedzy fantastyka a literaturą piękną. Zresztą autor przyznaje się bez bicia do fascynacji Mistrzem i Małgorzatą Bułhakowa czy prozą Bruno Schulza. I tą fascynację w Dworcu Perdido jak najbardziej widać, zarówno w atmosferze powieści i samego miasta, wspaniale skonstruowanych postaciach, ich peregrynacjach, losach dwójki połaczonych romansem bohaterów. Powieść jest jak światełko w tunelu, pokazując i udowadniając że wciąż jest miejsce na nowe, rewolucyjne, oszałamiające swoim rozmachem światy w fantastyce.

Ocena: 10/10!

autor: China Mieville
data wydania angielskiego: 2000 r.
tłumaczenie: Maciej Szymański
tytuł oryginału: Perdido street station
data polskiego wydania: 2003 r.
ISBN: 8372982880
liczba stron: 658

ps. ok, zabieram się za korektę:D

About Akira

psycholog społeczny. prywatnie nienasycony pożeracz książek, miłośnik starych komputerów, demosceny, rocka i lat 80" w filmie i muzyce.